Przymierzałam się do używania pieluch wielorazowych od długiego czasu. Przy Michale poddałam się chyba po tygodniu używania tetry ;) Ale ostatnio kusiło mnie, żeby spróbować. Nadarzyła się okazja i zakupiłam kilka kieszonek z PULa (dzianiny laminowanej) z wkładami. Nie ma ich wiele, więc przydadzą się kolejne, żeby nie prać codziennie. Formowanki również się przydadzą (czyli takie, które wymagają otulacza- dodatkowej ochrony przed przemoczeniem, bo nie mają warstwy nieprzemakalnej). Jasne, można kupić, czemu nie ;) Ale skoro szmatki w szafie leżą, a maszyna na nudę narzeka, a ceny formowanek czasem kosmiczne, postanowiłam podziałać sama :) Tak więc maszyna dziś poszła w ruch.
W pierwszej pieluszce pokiełbasiło mi się trochę i za duża wyszła. Nie szkodzi, poczeka ;) Formowanki kieszonki, bez wszytego wkładu, żeby szybciej schły, ale będą i typowe formowanki z wszytym wkładem chłonnym :) Te wymagają włożenia wkładu (tetra, wkłady do pieluch, cokolwiek chłonnego ;p) Pieluchy one size, ale pominęłam rozmiar najmniejszy. Szkoda nap, skoro i tak się nie przydadzą ;)
Koniec gadania, do obejrzenia zdjęć zapraszam ;)
zmniejszone na długość
jej środek
i obie
I właścicielka pieluszki przy przymiarce :)
Na tych dwóch sztukach na pewno się nie skończy :)
Pozdrawiam serdecznie :***
No genialny to pomysł jest! Szkoda, że moja dzidka wyrosła już z pieluch! Kurde, że też nie pomyślałam o tym by sama zrobić pieluchy! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńBombowy pomysł! Pomyślałaś o wszystkim... Dodatkowe zatrzaski na pewno się przydadzą jak córcia podrośnie :)
OdpowiedzUsuńA właścicielka jaka zadowolona ze zdolnej mamy :)
Gratuluję pomysłu!
Świetnie Ci wyszły.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł. Brawo!
OdpowiedzUsuń