Bo czy daktyle i morele to bakalie czy raczej suszone owoce? ;)
Leżały daktyle... już nie leżą ;)
Leżały daktyle... już nie leżą ;)
Pobiegałam po zakamarkach różnych, pozbierałam, co leżało zaczęte, a nie skończone i zrobiłam ciasto. Mama patrzyła z przerażeniem... Chcecie też się przerazić?
Zapraszam więc do spróbowania mojego ciasta :D
wykorzystane do niecnego czynu kuszenia męża mojego (i nie tylko jego) zostały:
- suszone daktyle bez pestek 200g
- suszone morele 100g
- suszona żurawina 100g
- rodzynki 100g
- cukier waniliowy
Czekolady gorzkiej nie było, ale była taka:
2 tabliczki czekolady wylądowały w garnku z łyżką miodu (miałam pod ręką leśny) i odrobiną mleka. Mleko dodałam "na oko" tak, żeby uzyskać jednolitą masę czekoladową. Po podgrzaniu odstawiłam.
Następnie
- 100g miękkiego masła
- 5 łyżeczek cukru (myślę, że i 3-4 byłoby w porządku)
zmiksowałam i dodałam 2 jajka (wciąż miksując).
Następnie dodałam:
- 150g mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
znów zmiksowałam do uzyskania jednolitej masy, do której wlałam czekoladę, ugotowane bakalie i pokrojone migdały (ty już na wagę nie patrzyłam, sypałam jak leci). Wszystko razem wymieszałam łyżką :)
Piekarnik nagrzał się w tym czasie do 180 stopni. Ciasto wylądowało w foremce i wraz z nią w piekarniku.
Po pół godz wyglądało tak:
Ale dałam mu jeszcze 10 minut. Po wyjęciu z piekarnika, czyli po 40 minutach wygrzewania się, już nieco ciemniejsze :)
Po schłodzeniu (czas usypiania dzieci) ciasto opuściło foremkę i prezentowało się tak:
Po przekrojeniu natomiast tak :)
Smacznego!!!
Myślę, że śmiało można dodać inne suszone owoce czy bakalie. W pierwotnej wersji miała się tam znaleźć również marchewka, jednak wizja tarcia owej skutecznie mnie od pomysłu odwiodła ;)
Dajcie znać, czy się udało i jak smakowało :)
buziale :***
Ciasta z gotowanymi bakaliami jeszcze nie robiłam (tzn. z rozgotowanymi i zmiksowanymi daktylami tak), ale wygląda niesamowicie smakowicie i może się kiedyś skuszę...
OdpowiedzUsuń