środa, 28 grudnia 2011

fioletowa chusta

Ufff... niby prosta, ale ananaski mają to do siebie, że jak już się człowiek pomyli, to nie ma bata, pruć trzeba ;( Gdyby chusta była dla mnie, nie prułabym, a tak... Schemat miałam z neta, ale: *mało czytelny, robiłam na zasadzie zgaduj zgadula, ile oczek tam ma być, *obejmował trzy rzędy ananasów, a że chusta miała być większa, leciałam z tym długim rzędem, potem pruuuułam, bo walnęłam się u podstawy wzoru. Przez chwilę miałam dość i nie mogłam na nią patrzeć. Teraz już mogę, podoba mi się :)
Zdjęcia nie są zbyt rewelacyjne, ale chusta wraz z królikosem z poprzedniego postu lecą w świat, więc nie będę już cudować w poszukiwaniu odpowiedniego światła i scenerii ;)
Chusta na płasko
i naludziowo:

Włóczka Sonata - troszkę ponad 2 motki, szydełko 3,5mm, wymiar chusty: szer. 150cm, długość 90 cm.

Pozdrawiam serdecznie :)

wtorek, 27 grudnia 2011

czy króliki lubią karczochy?

Tego nie wiem, ale wiem, że karczocha jednego jedynego w tym roku wydłubanego nie pokazywałam. Dzisiaj doczekał się uszycia królik, co to miał w ciepłych kolorkach być. Jakoś tak w trakcie szycia mi po głowie El Królikos po głowie chodziło ;)
przedstawiam więc małego karczocha (na zdjęciu tylko duży się wydaje)
i El Królikosa, który jutro, a najpóźniej pojutrze w świat leci (oczywiście można go sobie powiększyć klikając na zdjęcie):
Podobny królik, tyle że zielony, już tu kiedyś był. Ten jest większy, na siedząco bez uszu 28cm.

A do posłuchania choć poświątecznie, ale mnie ujęła kolęda Baczyńskiego:





pozdrawiam gorąco i za dalsze dłubanie się zabieram :)

niedziela, 25 grudnia 2011

życzeń moc

Życzę wszystkim spokojnych, zdrowych i radosnych nie tylko świąt, ale wszystkich momentów w życiu, aby spełniały się wasze dotychczasowe marzenia, a pojawiały kolejne, żeby troski i kłopoty nie pojawiały się, a na ustach i w sercach wciąż trwał uśmiech, miłość w rodzinie niech wciąż kwitnie, a dom nie będzie tylko miejscem do mieszkania, ale ogniskiem rodzinnego ciepła, do którego zawsze z chęcią się wraca i w nim zatapia, by wiara nie opuszczała waszych serc i z nadzieją pomagały przejść przez życie, a przede wszystkim, by sensem tych świąt nie były choinka, Mikołaj/gwiazdor/dziadek mróz i spółka czy prezenty, ale Jezus Chrystus, Boży Syn i aby był On zawsze w sercach jako Bóg żywy, a nie tylko w myślach jako maleńki bobasek w te dwa dni w roku

a przy okazji wrzucam ufilcowany wianuszek ;)

pozdrawiam gorąco!!!

czwartek, 22 grudnia 2011

dla małej strojnisi :)

Nie chwaliłam się, wieszaczkiem i kartką, jakie dostałam od Natki... Kartki wam teraz nie pokażę, bo zdjęcia nie mam, a ekstra jest, ale wieszaczek wystąpił :) Miał być przeznaczony do powieszenia sukieneczki przez mamę uszytej, to jest :)
Czerwono-żółta sukieneczka z polaru:
A tu już na właścicielce (rajtuzki z innej parafii, ale ciii... bardziej kolorowo wyszło ;))
Serdecznie pozdrawiam i za komentarze dziękuję :)

sobota, 17 grudnia 2011

getry

Dziś wpadam na chwilę pokazać najnowszy tworek, czyli getry dla Klaudii, żeby jej nóżki nie marzły, jak już zima przyjdzie.

Włóczka Royal melange, druty 4,5

pozdrawiam serdecznie

niedziela, 11 grudnia 2011

między karierą a pieluchami

Uszyłam na szybko saszetkę na pieluszki, które do tej pory żyły w torbie własnym życiem. Teraz im to ukróciłam ;) Nie jest mega doskonała, ale funkcję chyba będzie spełniać. W tej chwili wchodzą spokojnie 4 pieluchy w rozmiarze 2. Na upartego można zmniejszyć liczbę pieluch i włożyć dodatowo małe opakowanie chusteczek, w sam raz na wyjście.
A jeśli o karierę tytułową chodzi... Od wczoraj jestem magistrem (jeeeny jak to brzmi). Dla komisji przygotowałam (również na szybko, w nocy przed obroną) podziękowania - kartki z czekoladą.

Dziękuję za miłe komentarze do poprzedniego posta :)
Pozdrawiam serdecznie!

czwartek, 8 grudnia 2011

komplecik

Zimowe rzeczy wciąż mam na strychu i jakoś mi nie po drodze, żeby tam się wybrać ;) łatwiej i przyjemniej było wziąć włóczkę i szydełko. Zaczęłam czapę dla Klaudii, ale tak się rozpędziłam, że wyszła dla Michała. No nic, dokończyłam i wzięłam się za drugą. Żeby w uszka cieplej było, doszyłam kwiatki. Potem jeszcze szalik machnęłam.
Włóczka Alize Verona - 20% wełny, 80% akrylu, fajna :) ale chyba ostatni dostępny gdziekolwiek w necie motek kupiłam :(

Poza komplecikiem mały zielony przyjaciel został uwięziony ;) Zrobiłam smyczkę uciekinierowi
A tu już wersja spacerowa ;) czapa się przekrzywiła trochę
Pozdrawiam gorąco w ten zimno-wietrzno-deszczowo-śnieżno-pochmurno-słoneczny dzień ;)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

żeby ciepło było...

...uszyłam dzisiaj kominiarkę(?)
Nie ważne, jak zwał tak zwał, dziecię ciepło chyba będzie miało ;) wykroju nie miałam, ale z efektu jestem zadowolona. Michał też :)
Dla Klaudii jeszcze muszę dopracować (jakoś za bardzo nie chciała współpracować, chociaż, nie czepiała się przy przymiarkach aż tak, jak Michał)
Uszyta z ciepłego polaru, prezentuje się tak:
tył
przód
profil
po zdjęciu czapki-kapturka (sesja się modelowi znudziła)
tył

Poza robótkami wszelkimi, w sobotę mam obronę mgr, nareszcie będzie koniec (tak myślę) ;)

Pozdrawiam serdecznie wszystkich tych, którzy jeszcze tu zaglądają :D

piątek, 25 listopada 2011

moherowa chusta

Powstała kilka dni temu, na zamówienie, a raczej na wymiankę - chusta do noszenia dzieci na chusty szydełkowe :)
Zdjęcia samowyzwalaczowe, kiepskie, ale są ;)


Włóczka red heart soft mohair troszkę ponad 2 motki, szydełko 6mm.

Dzieci się pochorowały... za to nie lubię tej jesieni, bleee

pozdrawiam serdecznie, buziaki ślę

zaległości

Jakoś mnie ostatnio wena na bloggera opuściła ;)
Ale wrzucam to, co zaległe, czyli serwetkę. Jedyne zdjęcie, jakie mam i innego nie będzie, bo serwetki się pozbyłam ;)
W międzyczasie powstały też buciory dla Klaudii, takie mega grube:
na nóżkach:

Chwyciłam też za druty i maleństwo dostało dwie chusteczki (bo chustami ciężko to nazwać ;p)

To nie wszystko, co zrobiłam od ostatniego wpisu, ale nie chcę zbyt dużo na raz wrzucać ;)
Rozpisywać się dziś nie będę, idę podłubać troszkę.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie :D
buźka

poniedziałek, 3 października 2011

kartka na roczek

Małża bratanica 18go września kończyła roczek i z tej okazji powstała karteczka (imprezka odbyła się 17go więc nijak nie dałam rady jej dostarczyć zainteresowanej ;) za to mój pierworodny pojechał i wręczył)
Kartka prezentuje się tak:
środek, w który pisane były życzenia (jak to z reguły bywa ;p)
tył karteczki:
wysuwany tag...
...który jest magnesem (na lodówkę na przykład)
papiery lidlowskie zakupione już sporo czasu temu (jakoś na brokatow nigdy pomysłów nie mam, teraz się przydały)
jedyneczka drewniana serduszkową tapetą obklejona i potuszowana:
serwetka jeszcze nie dziś, bo się zdjęć nie doczekała ;)

Oczywiście dziękuję za wszystkie gratulacje pod poprzednim postem!!! :D

pozdrawiam serdecznie

p.s. na fotopróbach jesiennie się zrobiło, zapraszam :)

wtorek, 27 września 2011

kompletnie nie robótkowo ;)

ale brzuszkowo... 16go września wieczorną porą spontaniczna sesyjka z brzucholkiem... wrzucam tylko dwa zdjęcia ;)

termin porodu - 26 września...
jednak 17go o 14:35 wyskoczyła (nie męcząc za bardzo mamusi ;)) Klaudia :D
więc się chwalę :D
zdjęcia szpitalne... troszkę ponad godzinkę po porodzie:
i z 21go września:

pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy tu zaglądają :D
(a miałam serwetkę pokazać ;p młoda psikusa zrobiła i zamiast serwetki się pojawiła ;p)

wtorek, 6 września 2011

bzzz... staroć taki...

Ma może rok, może więcej... nie ujrzał światła dziennego... był zrobiony jako dodatek do słoiczka, którego raczej nie pokażę, choć stoi dumnie na półce ;) takie były moje pierwsze próby decoupage'u.
Wczoraj otworzyłam szafę i jakoś tak uśmiechnął się do mnie drewniany patyk na drucie ;) to mu cyknęłam fotki...

zdjęcia kijowe (w sensie kolorów), ale już nie chce mi się nic poprawiać... pierwsze "najbardziejsze" ;p jest

pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy mają czas ochotę tu zaglądać :)
buziale :*

niedziela, 28 sierpnia 2011

wielka ;) różowa improwizacja

Rozmiar meeeega, ok 62 :) długo się jakoś robiło, no ale jak się nosi w reklamówce zamiast robić to tak bywa ;p
Melanżowa Maxi, szydełko 2mm i jaśniutko różowe guziczki. Wzór na element z jakiejś bluzki damskiej znaleziony kiedyś w necie, reszta - improwizacja...
A wygląda tak (zdjęcia oczywiście, jak zawsze, można powiększyć ;)):
od przodu:
modelki jeszcze brak, więc przód i tył na koszulce fioletowej (na innych też fajnie wygląda), koszulka rozm 62
i białe body z długim rękawkiem:
Chyba Natka pisała jakiś czas temu o kaftaniku ;) kaftanika nie ma, ale jest a'la kaftanik ;) początkowo miała być sukieneczka, ale na to przyjdzie pora :D

Kwiat Dolnośląski ma lodowe wyzwanie . Temat to "ulubiony smak lodów"... U mnie problem, bo ja lody to wszystkie i w każdej ilości, a jeszcze do tego bita śmietana, owoce... mmmm.... :) Mam nadzieję, że bluzeczka się nada na malinowe z bitą śmietanką, więc zgłaszam ją na to wyzwanie :)

Pozdrawiam serdecznie!!!

czwartek, 18 sierpnia 2011

słonecznik

***(ona nosi imię wysokiego słonecznika)

ona nosi imię wysokiego słonecznika
który zakochany bardzo
odwraca wniebowziętą głowę
z tysiącem złotawych źrenic

w szerokie liście
rojem pszczół
opada słońce

więc dźwięczy
słonecznik
w niebiesko rzucony
złoto

a Van Gogh - który
istniał tylko w wyobraźni aniołów
sadzi go na płótnie
i przykazuje świecić

Halina Poświatowska

Wrzucając koraliki do wirtualnego koszyka jednego ze sklepów zastanawiałam się, czy żółte też i po co... Wczoraj zakiełkował pomysł i rozkwitł... wisior. Czarny howlit ubrał się w sutasz i koraliki. Wyszedł spory, ok. 8 cm średnicy. Każdy z koralikowych płatków haftowany jest oddzielnie, co, mam nadzieję, widać choć trochę na zdjęciu poniżej, gdzie poodginałam płatki ;)


zdjęcie bez słońca:
i pod słońce:
Słoneczko u nas ładnie świeci, ciepełko... mam nadzieję, że u was również :)
Żyłka żywot zakończyła, więc chyba się na zakupy z młodym wybiorę (choć nie ukrywam, że zakupów pasmanteryjnych się boję, bo na żyłce pewnie się nie skończy ;p)

Gorąco wszystkich pozdrawiam i miłego dnia życzę :***

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails