środa, 7 września 2016

bezmózga czacha

Znaczy się po przejściach. 
Zaczęło się od wyliczeń. Coś skopałam, ale wyliczenia o 3-4 godzinie w nocy mogą być błędne. Należałoby je w dzień sprawdzić, poprawić, czego nie zrobiłam, Przystąpiłam do działania, krojenia, szycia. Po zmontowaniu 8 bloków uznałam, że pruć mi się nie chce. Szyłam dalej. Po zszyciu wszystkich bloków zaczęły się wątpliwości. Bo że krzywo, to raz, ale żeby czacha mózgu nie miała... Znaczy się przezroczysta była... Wizja prucia jednak skutecznie mnie od poprawek odstraszyła ;) No i tak szyłam, przepikowałam, lamówkę przyszyłam i jest. Prosto to ja się chyba nie nauczę ;) Chociaż może jak nie skopię wyliczeń to i prosto wyjdzie. Tym razem patchwork o wymiarach ok. 140x120 cm.







Jakby nie było, zabawa fajna, zmuszająca do myślenia, ale i relaksująca.
Kilka fot z komórki na dokładkę:





Pozdrawiam, korzystam z wolnego w pracy i zmykam na chwilę do szydełka

xoxo

niedziela, 28 sierpnia 2016

Niby na głowę nie upadłam

a jednak patrząc na moje dzisiejsze wyczyny, można by tak stwierdzić ;)
Po pierwsze, godzina 6 rano, za oknem słychać zbliżającą się burzę. Pierwsze moje myśli skierowane są w stronę wystawionej na balkon suszarki z rozwieszonymi materiałami. Wciągam suszarkę do pokoju, bo jak zacznie padać, to przecież szmatki zmokną.
Po drugie, przy 30 stopniach w cieniu  (nie chcę wiedzieć ile miałam w pokoju, słońce ładnie dawało w okno, rolet nie opuściłam) stałam i prasowałam te szmatki, z których i tak dzisiaj nie będę nic szyć. Nawet nie będę ich ciąć.
Po trzecie, chcąc zaoszczędzić pieniądze i nie wydawać na wzory patchworków z pikseli, siedzę i rozrysowuję, liczę, przeliczam sama. Fajna, ale też i żmudna robota. I jakbym nie liczyła, albo muszę dokupić materiały, albo maksymalnie zmniejszyć patchworki. Łóżka nie zmniejszę, więc narzuty z tego nie będzie. Ale jeszcze nie mówię "nie".
Jeden z wzorów prawie rozpracowany

Pozdrawiam i buziale ślę 

środa, 24 sierpnia 2016

Płaszczyk w kwiatki

Wczoraj pod nożyczki i igłę trafił cienki jeans w kwiaty. I tak krok po kroku z kawałka materiału powstał płaszczyk na podstawie wykroju z Burdy Kids z tego roku - model 605, rozmiar 116. Spokojnie powinien do wiosny wystarczyć, a na chłodniejsze dni jesienne na sweterek.
Nie rozpisuję się dzisiaj, wrzucam zdjęcia i zmykam do znudzonych już wakacjami potwornych (jeszcze dwa tygodnie i wskakujemy w wir szkolnych zajęć).
Zdjęć dużo (nie mogę się zdecydować, które wrzucić ;)) 

Na początek w porannym słońcu:






I troszkę późniejsze:











Zmykam, do armia lalek Barbie wzywa ;)

buziale

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Dlaczego zbieram resztki czyli chomikowanie nie jest złe ;)

No dobra, nie jest całkiem złe. Zależy co się chomikuje. Bo jak resztki niezjedzonego drugiego śniadania w tornistrze, jak mój syn (a chyba i większość z nas zna ten problem) to już chomikowanie nie jest dobre. Ale do rzeczy. Kiedyś brat wyrzucał mi skrawki materiałów. Śmiał się przy tym "a taki też potrzebujesz? nie! taki też nie, i ten też nie". Myślałam, że zabiję, ale nie zabiłam. Wiecie, brat i te sprawy... Nie warto ;) Ostatnio szyłam kilka patchworków. Zostały kawałki malutkie, małe, mniejsze, trochę większe. Taki tam bałagan ścinkowy. Namiastka ścinkowego bałaganu jaki posiadam :) 
Miałam ochotę szyć. Nic konkretnego. Tak po prostu, usiąść przed maszyną i szyć. Coś przy czym nie trzeba myśleć. Padło na crazy patchwork. Taki mini. Nieprzemyślany, szyty na żywca. Miał być jeden dwustronny, doradczyni w wielu lat (prawie) 5 powiedziała, że lepiej dwa osobne. 


I tak powstały dwie kolorowe, szalone, bez ładu i składu podkładki.
 





Resztki resztek też zostaną, a co. Dzieci będą miały czym swoje maskotki wypychać.

xoxo


sobota, 20 sierpnia 2016

co by tu... aaa krzywus

Chyba wracam na łono blogspota. Prawie dwa lata mnie tu nie było. Nie żebym nic nie robiła. Sporo się działo. Ale jakoś tak wyszło, że facebook przejął władzę nad fotami prac tutaj - https://www.facebook.com/kachasek.katart/ . Ale że od kilku dni po głowie chodzi mi blog, wracam do starego. Nie wiem jeszcze, jak to tu dalej będzie wyglądać. Przydałby się porządek i to taki konkretny. Na chwilę obecną zdmuchuję kurz i wrzucam zdjęcia wczorajszo-dzisiejszego patchorka. Bieżnik o wymiarach 75x37cm. Napsuł mi trochę nerwów pikowaniem. Nie jestem do końca zadowolona, mimo, że w domu mi mówia, ze dobrze wygląda. Dwa razy rzucałam w kąt, poszło kilka łez (tak wiem, to tylko bieżnik, który zostanie w domu, na którym się uczę, ale mimo wszystko nerwy poszły). No nic, uszyłam do końca, jest.
Podsumowujac:
- złota nitka nie nadaje sie do pikowania, a przynajmniej nie jak przygodę z patchorkiem się zaczyna. Było kilka małych prac po drodze, ale to nadal i wciąż początki;
- jak chcesz sobie poprawić nastrój, nie bierz się za coś, co nastrój może jeszcze bardziej zepsuć;
- chcesz się wziąć za patchwork, upewnij się, że masz spore pokłady cierpliwości i nerwów.

Tyle gadania, kilka zdjęć. Oczywiście nieidealne, tak jak nieidealny jest bieżnik.




Być może powoli uzupełnię braki blogowe. Być może nie, nie wiem, jak czasowo mi się uda. Chętnych zobaczenia moich prac z ostatnich dwóch lat zapraszam na facebookowy fan page (link wyżej).

Buziale

P.S. aż ciekawa jestem, czy ktoś mnie jeszcze pamięta ;)

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails