środa, 24 marca 2010

fotopróby - fotokaem

kachaskowo, jak wiecie, poświęcone jest mojej twórczości. Czasem jednak sięgam po aparat i pstrykam do upadłego (albo padają akumulatorki, albo miejsce na karcie się kończy;)). Jakiś czas temu postanowiłam więc założyć bloga ze swoimi próbami fotografowania :)
Jak mi wychodzi? Oceńcie sami ;)
Żaden ze mnie fotograf, aparat - kompakt Nikona, ale lubię robić zdjęcia i mam zamiar doskonalić się w tym kierunku :)
zapraszam więc na moje "fotopróby":

pozdrawiam serdecznie i zapraszam do oglądania - dziś namiastka Alp :D

niespodzianka...

...wczoraj do mnie przywędrowała :) od Damurka :D no to się chwalę :) a co!
Notesik wisi na lodówce, a Michaś czaił się już na kurkę ;) będę jej bronić! :D
Damurku jeszcze raz baaaaardzo dziękuję!!!
Dziś tak szybciutko, tylko żeby się pochwalić i lecę sprzątać, póki facetów w domu nie ma ;)

poniedziałek, 22 marca 2010

długonoga, jasnolica blondynka :D

Dziś w nocy powstało kolejna a la tildowe stworzenie ;) oj, szycie ręczne jest wyczerpujące (a pomyśleć, że jeszcze moja mama sobie ubrania ręcznie szyła - massssakra)... no, ale maszyna nie chce szyć cicho, więc wolałam się pomęczyć i przynajmniej nie narażać ani rodzince ani sąsiadom ;)
No i popełniłam taką oto blondynkę :D Wzrostu ma 35cm. Ubrana w sukienkę granatową w delikatne kwiatuszki i bolerko z tego samego materiału, kreacja wykończona koronką. Oczywiście wszystko szyte na oko, bez wykroju. Imienia panna jeszcze nie ma... Mąż stwierdził, że bardzo mu jego koleżankę przypomina... hmmm... ciekawe ;) chyba się blondi wyprowadzi szybciutko ;p
oto ona:
i z tyłu
Zdjęcie prawie portretowe:
I zmiana fryzurki ;)
Cieszę się, że poprzedni zwierzak się wam spodobał :D
Pozdrawiam wiosennie, miłego dnia życzę :D

niedziela, 21 marca 2010

tilda - nie tilda?

Wzięło mnie wczoraj na szycie. Miał wyjść zając, ewentualnie królik. Rodzinka stwierdziła, że to owieczka i pojawiły się głosy, że to koziołek matołek. A że zwierzak należy do Michała, który twierdzi, że to owca, to chyba owcą zostanie.
Nie miałam wykrojów, zrobiłam je sama, więc efekt jest, jaki jest. A że projektantka ze mnie kiepska... ;)
Portki szyte ręcznie (za późno było na szycie na maszynie).
Oto tildowy zwierzak na siedząco:
i na stojąco (choć najlepiej czuje się jednak siedząc ;)):
i od tyłu:
Myślę, że na jednym się nie skończy. Pożyjemy, zobaczymy ;)
Pozdrawiam cieplutko :*

czwartek, 18 marca 2010

wiosna, wiosna...

...wiosna ach to ty :D
Właściwie to wczoraj już ją poczułam, ale dziś pięknie świeci słoneczko i choć zimowy leń jeszcze u mnie gości, zaczynam wracać do życia ;) Za zimą nie przepadam... za to wiosna to już oznaki zbliżającego się lata, ciepełka... ach! :D


Dzisiaj mama już dostała karteczkę, więc pokazuję:
zbliżenia:

a żeby nie było, że już całkiem leniuchuję, wrzucam taki mały fragmencik...


Dziś także muzycznie :) klik i mamy wiosnę :D

pozdrawiam serrrrrdecznie :D

wtorek, 16 marca 2010

majtuchy z metkami ;)

Teść jutro ma imieniny, więc wieczorem powstała karteczka z tej okazji. Formę widziałam na czyimś blogu (ratunku - skleroza! podpowiedzcie na czyim; choć widziałam na kilku).
Majteczki z Romance z ILS posiadają "dyndające" (podklejone tylko od spodu) wielkie metki ;) wykończone są tasiemkami i koronką, na kokardce kwiatek z ILS:
Kartka w całości:
i od góry:
Pozdrawiam serdecznie i ciepło w ten zimowy zaśnieżony dzień!

poniedziałek, 15 marca 2010

candy w C4Y

Jak pewnie zauważyłyście - rzadko robię spis candy, rzadko biorę w nich udział... Być może z lenistwa... Nie wiem...
Ale Craft4You odświeża bloga i mają rewelacyjne słodkości :D

na ciele malowane...

Od kilku lat marzę o tatuażu...
Jednak:
1) koszt troszkę wysoki (chyba wolałabym BIA albo cichutką maszynę do szycia ;p)
2) wiem, co chcę i gdzie chcę, ale czy mi się nie znudzi? Uwielbiam zmiany, monotonia mnie nudzi i podejrzewam, że po jakimś czasie zrobiłabym kolejny. Potem następny... A czy chcę? Nie wiem...
3) mąż się sprzeciwia
4) ...
Więc raczej jednak sobie odpuszczę (a już mężowi powiedziałam, że sobie zrobię choćby nie wiem co ;p) przynajmniej na razie (a potem będę "stara" i już sobie nie zrobię)

Póki co wytargałam tubkę henny do mehendi. Rewelacyjny zapach (jak dla mnie), zawsze można rysunek zmienić, ulepszyć... I nie wiem, czy przy hennie nie zostanę ;D Coś mi się tak zdaje, że jednak będę się "hennować" jak tylko najdzie mnie chandra i pomysł wytatuowania sobie czegoś na stałe ;) W razie czego oprócz gotowej w tubce, mam jeszcze prawie cały woreczek proszku, rozrobić zawsze można i paćkać się do woli ;) Na brązowo, a co!

Bardzo podoba mi się mehendi (mehndi). Jest w tym to "coś"... Tak jak w tańcu brzucha... na półce leży "Taniec zmysłów" - książka z płytą, kupiłam jakiś czas temu (jeszcze przed kontuzją kolana), popróbowałam troszkę i odłożyłam. Chyba ją odkurzę i się pouczę brzuchem kręcić ;) Może i na figurę pozytywnie wpłynie? ;p

Co do tatuaży henną... Nad morzem zrobiłam sobie chyba 2 razy tatuaż z henny. Natomiast wiem, że czarną henną (czyli henną z dodatkiem PPD) już nie dam się pokolorować. Uczulona nie jestem, to już wiem, ale po co ryzykować, mając w domu naturalną? Że brązowy rysunek wychodzi a nie czarny? Co z tego? Widziałam zdjęcia dzieciaków, które cierpiały przez takie tatuaże :( Wiem też, że jak Misiek podrośnie i będzie chciał taki tymczasowy tatuaż - nie zapłacę nikomu za czarną hennę. Wolę go sama pomalować naturalną. Czytałam że jest jeszcze coś takiego jak jagua, to już wychodzi jak czarna henna (trochę niebieskawy odcień), a bezpieczne.

No to sobie popisałam, a teraz moje kończyny dzisiaj :D nic specjalnego, tak na próbę - wykałaczką, a pasta rzadka :/ pogubiłam rożki i kocówkę do tubki, więc sięgnęłam po wykałaczkę. Tu jeszcze z pastą na skórze. Rano zdrapię (o ile się samo nie zdrapie - idę zapakować w folię i niech sobie działa)
Pozdrawiam serdecznie :D
Zmykam spać, rano Misiek nie da za wygraną i z łóżka wyciągnie...

sobota, 13 marca 2010

3 x wyzwaniowe ILSowe LOsy ;)

Klienci ILS wiedzą o czym mowa, otóż są to "piątkowe inspiracje" czyli mapki na scrapy z papierów właśnie z ILS :) A że zagramanicznych papierów to ja mam niewiele, za to przeważają właśnie ILS, nie było problemu z papierami ;D
Minęły 3 piątki, wrzucam hurtowo 3 LO:
i zbliżenia:

Następny w kolejce jest "mini" LO. Ma zaledwie 8x8cm. Zrobiony z resztek (za przeproszeniem) walających się po biurku. Teraz zdjęcie Miśka nie zmieści mi się już do portfela, za to przyozdabia regał. Myślę, że nazbiera mi się troszkę tych miniaturek i sklecę z nich albumik :D
ze skosu:
i dla porównania z pieniążkiem :D nie żebym się chwaliła, jaka to ja bogata jestem ;p

I ostatni już tym razem - załamany ;p
Materiałowe i guziczkowe kwiatuchy:
kwiatuch wstążeczkowy, ćwiek zakupiony (wraz z innymi;p) w niemieckim zeemann'ie
i hasło przewodnie :D

Mam mały problem z mapkami, bo wiernie się ich trzymam. Nie wiem, czy to wada, czy zaleta, ale tak już mam. Może dlatego mało pracuję na mapkach, a bardziej sama tworzę sobie schematy swoich prac. Te natomiast (choć dość schematycznie utrzymane) bardzo fajnie i szybko mi się robiło :D

pozdrawiam i buziakuję w ten zimowy dzionek (cały czas śnieg pada)

ruszyłam się :) po słodkości też ;)

Ruszyłam się w końcu. Ruszyłam też papiery :) Wena papierowa chyba wraca :D Dzięki Bogu, bo już myślałam, że sprzedam/oddam wszystkie papiery i cały mój galimatias. Jednak dziś dokończyłam album na zdjęcia i zrobiłam LO :D Zdjęcia wstawię jutro, bo światło fatalne, więc teraz tylko mała zajaweczka ;)
Chłopaki śpią, ja śpiąca za bardzo nie jestem i chyba sobie podłubię na szydełku ;)
Cieszę się bardzo, że spodobało się wam ponczo. Choć w tym wypadku najbardziej cieszy mnie fakt, że spodobało się mamie :) Bardzo mi na tym zależało... Wasze słowa uznania motywują mnie do dalszego działania :) dziękuję, że tu zaglądacie i wspieracie mnie (może nawet nieświadomie) w mojej "twórczości" :D

Poza tym Art Piaskownica obchodzi swoje pierwsze urodzinki, z tej okazji do zgarnięcia są słodkości ;)

Pozdrawiam serdecznie

piątek, 12 marca 2010

niewytłumaczalne...

...dla mnie jest to zjawisko. Jedyna przeróbka tego zdjęcia to zmniejszenie rozmiaru i dodanie podpisu. Nie lubię przerabiać zdjęć komputerowo. Jedyny program jaki posiadam (poza paintem) jest PhotoFiltre, którym zmniejszam zdjęcia, dodaję ramki i podpisuję zdjęcia... Być może z lenistwa, ale wychodzę z założenia, że zdjęcia należy dobrze zrobić, a nie dobrze przerobić. Może mi się odmieni. Nie wiem... Czasem zdarza mi się pobawić, ale sporadycznie... Nie o to jednak chodzi. Chodzi o zdjęcie, które jakiś czas temu zrobiłam Michałowi na spacerze. Za Chiny nie jestem w stanie zrozumieć w jaki sposób powstał efekt lustra i czemu pół zdjęcia jest rozmazane, a pół ostre. Małż próbował zwalić na przesłonę, że otwiera się na bok, może ruszyłam telefonem zanim się zamknęła... Nie wiem. Jak ktoś jest w stanie mi to wyjaśnić, bardzo proszę :D albo udam się do fotografa i trochę pomęczę ;P
Z góry dziękuję za odpowiedź
pozdrawiam serdecznie :D


Przypomniałam sobie coś. Któraś z was pytała ostatnio o kwiatki szydełkowe, z jakiego wzoru korzystam. Szukam i szukam i nie mogę linka znaleźć :( Nie pamiętam, no nie pamiętam skąd ja to wzięłam. Jednak jak trafię przypadkowo, od razu podam ;)


15-03-2010:
wszystko już wiem :D może nie do końca, ale choć trochę ;) wiem skąd ten efekt :D dzięki Anicie :*

środa, 10 marca 2010

6 do kwadratu = 36 kwadratów ;)

Ostatnie 2 popołudnia i wieczory spędziłam z szydełkiem i włóczką. W sumie miłe towarzystwo ;) Z naszych pogawędek wyszło 36 "kwadratów babuni" (granny squares). Po zszyciu i wykończeniu powstało poncho dla mamy. W prezencie na urodziny :D
Poczta niestety ceny ma zabójcze (w sumie kolejne ponczo prawie by wyszło), więc mama, póki co, dostała... zdjęcie na maila ;) Mówi, że się podoba. Do rąk własnych dostanie w przyszłym miesiącu. Chyba się doczeka ;)
To moje pierwsze "dzieło" na szydełku na taką mega skalę ;) I powiem nieskromnie, że jestem z siebie dumna, że wytrwałam, do tego 36go 'kwadracika' i zadowolona jestem z efektu końcowego ;)
Tak wygląda rozłożone na Miśka pstrokatej podłodze. Kolor za Chiny nie chciał wyjść na zdjęciu :( Fiolet jest żywszy :) Wiązanie pod szyją (z pomponikami ;p) pozwala dostosować ponczo do różnych bluzek i nastroju :) sprawdzałam na sobie ;p
Oto mój twór (jutro postaram się podmienić fotkę, za podpowiedzią Anny-Marii szukam modelki, ło matko tylko gdzie? chyba skończy się na szukaniu prześcieradła ;p)

podmiana fotek nastąpiła - z pstrokatej podłogi ponczo przeniosło się na prześcieradło ;)

i w całości (aparat chyba prosi się o jakieś kazanie ;) pierwsze zdjęcie robione komórką, to już nikonem, grrr... paskud ani fioletu, ani ostrości nie chciał dzisiaj złapać; kolor jest mniej więcej taki, jak na pierwszym zdjęciu):

I tak piszę sobie posta i nagle olśnienie. W Art-Piaskownicy jest wyzwanie monochromatyczne :D Fioletowe...

sobota, 6 marca 2010

akcja - reakcja :)

W nawiązaniu do poprzedniego posta... Małż wszedł do domu, jeszcze światła nie zapalił i słyszę "chyba się pomyliłem, przepraszam" i szykuje się do wyjścia :D No, ale zamknął drzwi i "normalnie... super". Pytam: "może być?", odp: "no, lepiej, niż było" :D
ufff... ;) teraz śmierdzi w domu fixatywą (prawie jak denaturat) ;D
A ja tworzę w papierze. Jak wypotworzę, to pokażę ;)

Dziękuję za wasze miłe komentarze :)
Miłego wieczoru!

oj, będzie się działo...

...jak małż wróci z pracy ;) nasza bliżej nieokreślonego koloru przybrudzona ściana w przedpokoju wygląda teraz troszkę inaczej :D Może nie jest to jakiś szczyt moich marzeń, ani żadne arcydzieło, ale hmmm... nawet mi się podoba. Ciekawa tylko jestem, czy małżowi też. W razie czego będę siedziała i zmywała moje dzieło ;) zrobione pastelami i póki co bez fiksatywy, więc da się usunąć. Ale może nie będzie takiej potrzeby ;)
no i gdybym wczoraj to zrobiła, byłoby na rękoczyny w Art-piaskownicy ;)
zdjęcia bez lampy błyskowej:

oraz z lampą:
Jak sądzicie? Jest to jakiś powód do morderstwa? ;p

wtorek, 2 marca 2010

wianek motylkowy

Szukaliśmy dziś z Miśkiem zajęcia. Znaleźliśmy :D przypomniałam sobie o kasiorkowym walentynkowym wianuszku w HOA. No i zrobiliśmy, nie walentynkowy, ale motylkowy :) Mamy kawałek wiosny w domu. Zwłaszcza, że zapowiadają powrót zimy, przyda się troszkę zieleni ;p
Dziś troszkę zdjęć, taka mała fotorelacja z tworzenia wianuszka ;)
Michał walczył zawzięcie najpierw z gazetkami, później z taśmą:
ze szmatkami też, ale że jeszcze z supełkami problem, to musiałam przejąć robotę. Chociaż starał się, jak tylko mógł:
Wrócił do pracy, jak supełki były pozawiązywane. Okazało się, że wianuszek może mieć różnorakie zastosowanie:
1. jako wianuszek na głowę:
2. naszyjnik:
3. eee??? yyy??? nie wiem jak to nazwać ;p :
4. W końcu po zawieszeniu drewnianego motylka (Michał oczywiście wybrał kolor, pomarańczowy mu nie pasował) trafił na drzwi do pokoju Michałka. Młody uznał, że tam pasuje ;)
A tu wianuszek w całej okazałości (no, bez frendzelków, bo się do zdjęcia "obcięły")
Miłego wieczorku życzę i tym, co wytrwali do końca posta, gratuluję :)

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails