Tym razem wyjeżdżając do mamy postanowiłam, że papieru, dziurkaczy i całej spółki brać nie będę... jeśli zaistnieje potrzeba zrobienia czegokolwiek, dam radę z tym, co tutaj mam. Wzięłam natomiast szydełko i kordonek. Czy pisałam już, że szydełko wciąga? Chyba tak, więc dziś tylko powtórzę... Wciąga :) Po skończeniu aniołka z poprzedniego posta postanowiłam spróbować zmierzyć się z czymś, co moje dziecko nazwało choinką, czyli schematem na serwetkę ;) i wcale nie jest to taka czarna magia, jak wcześniej myślałam ;) Choć niektóre objaśnienia w języku niemieckim nic mi nie mówią (podobnie z resztą jak po polsku ;p)
Schemat zaczerpnięty z najnowszego numeru Filethäckeln leicht gemacht.
Ponieważ na zdjęciu w gazetce na serwetce siedział sobie aniołek, Michaś się uparł, że na naszej też musi siedzieć. Więc razem z babcią wyszukali w kolekcji podobnego do gazetkowego ;)
A tak przedstawia się serwetka. Średnica 32cm.
A gdyby ktoś miał ochotę przenieść się na chwilkę do Baden-Baden, to zapraszam na fotopróby :D
pozdrawiam serdecznie!!!
jestem pod wielkim wrażeniem, bardzo piękna jest ta serwetka, piękny wzór! ile to musi być pracy! brawa ogromne
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Klaudią :)
OdpowiedzUsuńSerwetka pochłonęła na pewno mnóstwo czasu - ale było warto - bo jest boska!
cudna serwetka! i jaki gęsty wzór, oj dłubania sporo było!
OdpowiedzUsuńI potwierdzam - szydełkowanie to gorzej niż nałóg :)
oj wciąga strasznie wciąga. Ślicznie Ci wyszła ta serwetka, a ten aniołek cudny
OdpowiedzUsuńPiękna serweta z uroczym wzorem :)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękna serwetka ... ciekawy wzór, warto było po niego sięgnąć:)
OdpowiedzUsuń