Na sucho już próbowałam, przyszła pora na filcowanie na mokro. Na pierwszy ogień poszedł kwiatek. W filcowaniu pomógł Michał :) Nie tyle czesanka, co woda z mydłem go przyciągnęły ;) Efekt filcowania przedstawia się tak:

A potem wymyśliłam, że może jeszcze coś zrobię, chciałam torebkę... No cóż, nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Torebki tym razem nie będzie, będzie chyba etui na druty i szydełka ;) a może jeszcze coś innego. "Coś" wygląda tak:

Ale nie poddam się i kiedyś torebkę zmontuję ;)
Pozdrawiam gorąco i wiosennie :)
p.s. moje dziecię dziś skończyło 6 miesięcy, czas mi gdzieś między palcami ucieka, nie wiem kiedy to minęło...