...jak małż wróci z pracy ;) nasza bliżej nieokreślonego koloru przybrudzona ściana w przedpokoju wygląda teraz troszkę inaczej :D Może nie jest to jakiś szczyt moich marzeń, ani żadne arcydzieło, ale hmmm... nawet mi się podoba. Ciekawa tylko jestem, czy małżowi też. W razie czego będę siedziała i zmywała moje dzieło ;) zrobione pastelami i póki co bez fiksatywy, więc da się usunąć. Ale może nie będzie takiej potrzeby ;)
no i gdybym wczoraj to zrobiła, byłoby na rękoczyny w Art-piaskownicy ;)
zdjęcia bez lampy błyskowej:
oraz z lampą:
Jak sądzicie? Jest to jakiś powód do morderstwa? ;p
Ja bym zostawiła. Piękne!!!
OdpowiedzUsuńoj, ładnie to tak mazać po ścianach pod nieobecność Męża ;D?
OdpowiedzUsuńale myślę, że nie ma się czego bać (a przynajmniej mam taką nadzieję ;P), bo Twoje dzieło prezentuje się znakomicie! może ja też sobie którąś ścianę zamaluję...? ;))
P.S. Powiedz nam później, jak zareagował Twój Mąż, dobrze ;))? jestem bardzo ciekawa, co powie :P
mnie sie podoba, lubię takie zawijasowe motywy :)
OdpowiedzUsuńŚwietne dzieło! nie bać się meza;D
OdpowiedzUsuńBardzo ładna ściana! Powiedz lepiej mężowi, żeby sam coś namalował zamiast się czepiać - o ile oczywiście będzie bo jak przedmówczynie twierdzę, że nie ma czego :)
OdpowiedzUsuńAch boskie zawijaski Kasiu:) Przyjdź do mnie to i mnie namalujesz:D
OdpowiedzUsuńoj, dziękuję wam bardzo :) nie myślałam, że aż tak się spodoba ;) już napisałam posta o reakcji ;)
OdpowiedzUsuńAsiu, hmmm... jak się przeprowadzisz bliżej, to chętnie :D
WOW! Super!
OdpowiedzUsuńna moich scianach jest duzo miejsca i wszystkie potrzebuja odmiany...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jest super i wiosennie. :)
OdpowiedzUsuń