czwartek, 3 grudnia 2009

...

padłam... po dzisiejszej rehabilitacji czuję się mega połamana :/ a jeszcze awantura jaką mi Michał sprezentował po wyjściu z poradni... nie chciał jechać do domu, chciał zostać, darł się jak opętany, przy samochodzie chyba wieczność walczyliśmy, żeby w końcu przestał ryczeć i usiadł w foteliku... wiem jedno - nie brać dziecka na rehabilitację, bo potem jest cyrk :( ale co zrobić? samego w domu przecież nie zostawię... tak więc Michaś zasnął w aucie, ja troszkę później w wyrku :) przespaliśmy popołudnie, wieczór jest nasz :D

Teraz popijam herbatkę bananową i przeglądam fotki na dysku. Wrzucę tu np wczorajszy księżyc widziany z Michała pokoju... :D

Księżyc każdy widział, więc pokażę wam kartki, które powstały już jakiś czas temu:
zbliżenie (cała pokryta jest pudrem do embossingu na stemplu z fragmentem jakiegoś pisma - efekt fajny, przynajmniej mi się podoba)
środek:

I bezokazyjna zamówiona przez znajomego dla koleżanki:
wykorzystane zostały suszone płatki i liście róży (ta suszona róża to dopiero było wyzwanie... róża była, pomysłu na nią nie było, ale w końcu coś wyszło)
i oczywiście puder do embossingu :D (bo jak coś się przyczepi, to się wszędzie pojawia)

3 komentarze:

  1. fajne kartki :*
    życzę by już wiecej takie straszne rehabilitacje Ci sie nie zdarzały ;)
    choineczki piorkowe z poprzedniego postu fajowskie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne karteczki. A księżyc też lubimy podziwiać... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh to miałaś przygody;) A Michaś tak grzeczniutko wygląda...:):):)

    Księżyc-boski!

    A o kartkach nie wspomnę! Ta w szarościach cudna!!!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails