Od kilku lat marzę o tatuażu...
Jednak:
1) koszt troszkę wysoki (chyba wolałabym BIA albo cichutką maszynę do szycia ;p)
2) wiem, co chcę i gdzie chcę, ale czy mi się nie znudzi? Uwielbiam zmiany, monotonia mnie nudzi i podejrzewam, że po jakimś czasie zrobiłabym kolejny. Potem następny... A czy chcę? Nie wiem...
3) mąż się sprzeciwia
4) ...
Więc raczej jednak sobie odpuszczę (a już mężowi powiedziałam, że sobie zrobię choćby nie wiem co ;p) przynajmniej na razie (a potem będę "stara" i już sobie nie zrobię)
Póki co wytargałam tubkę henny do mehendi. Rewelacyjny zapach (jak dla mnie), zawsze można rysunek zmienić, ulepszyć... I nie wiem, czy przy hennie nie zostanę ;D Coś mi się tak zdaje, że jednak będę się "hennować" jak tylko najdzie mnie chandra i pomysł wytatuowania sobie czegoś na stałe ;) W razie czego oprócz gotowej w tubce, mam jeszcze prawie cały woreczek proszku, rozrobić zawsze można i paćkać się do woli ;) Na brązowo, a co!
Bardzo podoba mi się mehendi (mehndi). Jest w tym to "coś"... Tak jak w tańcu brzucha... na półce leży "Taniec zmysłów" - książka z płytą, kupiłam jakiś czas temu (jeszcze przed kontuzją kolana), popróbowałam troszkę i odłożyłam. Chyba ją odkurzę i się pouczę brzuchem kręcić ;) Może i na figurę pozytywnie wpłynie? ;p
Co do tatuaży henną... Nad morzem zrobiłam sobie chyba 2 razy tatuaż z henny. Natomiast wiem, że czarną henną (czyli henną z dodatkiem PPD) już nie dam się pokolorować. Uczulona nie jestem, to już wiem, ale po co ryzykować, mając w domu naturalną? Że brązowy rysunek wychodzi a nie czarny? Co z tego? Widziałam zdjęcia dzieciaków, które cierpiały przez takie tatuaże :( Wiem też, że jak Misiek podrośnie i będzie chciał taki tymczasowy tatuaż - nie zapłacę nikomu za czarną hennę. Wolę go sama pomalować naturalną. Czytałam że jest jeszcze coś takiego jak jagua, to już wychodzi jak czarna henna (trochę niebieskawy odcień), a bezpieczne.
No to sobie popisałam, a teraz moje kończyny dzisiaj :D nic specjalnego, tak na próbę - wykałaczką, a pasta rzadka :/ pogubiłam rożki i kocówkę do tubki, więc sięgnęłam po wykałaczkę. Tu jeszcze z pastą na skórze. Rano zdrapię (o ile się samo nie zdrapie - idę zapakować w folię i niech sobie działa)

Pozdrawiam serdecznie :D
Zmykam spać, rano Misiek nie da za wygraną i z łóżka wyciągnie...