...a jednak efekt jako taki jest ;)
Jakiś czas temu kupiłam w Ikea (w Ikei - jak kto woli;)) zasłonki Lill -> te. Jak dla mnie, rewelacja, tanie, delikatne, cienkie, gładkie, bla bla bla... i w sam raz do przeróbek ;) Zgodnie z obietnicą producenta, nie wymagają obszywania (i bez tego dość dobrze wyglądają). Kupiłam z myślą o pomalowaniu i powieszeniu u Michała w pokoju jako firankę. Dziś się doczekały, a raczej połowa jednej. W ruch poszły szablony z Kubusiem Puchatkiem i farby do tkanin. Efekt na oknie mało widoczny (może jak słońce zajdzie, będzie wyraźniej, a rolet, jak widać, nie mamy)
A tu już z zewnątrz z parapetu (przy otwartym oknie), nie chciało mi się na ulicę w moim mega wypasionym, poplamionym, rozciągniętym dresie;) wychodzić
Zostało jeszcze 1,5 zasłonki, czyli jak dla nas - 3 firanki i myślę, że w niedługim czasie znów którąś jakoś pomaluję ;)
Pozdrawiam serdecznie i za odwiedziny i miłe komentarze bardzo dziękuję :*