...że mnie poniosło...
w ramach oddzielania koralików od bigli, kółeczek, łańcuszków... w ramach odpoczynku od prania, prasowania, porządkowania... i od siebie... bo nieznośna nawet dla siebie od kilku dni jestem... grrr...
tektura, farba akrylowa biała i złota, złom po rozmontowanej biżu (w ostatniej chwili, gdy mnie natchło, ocalony przed zginięciem w czeluściach kosza na śmieci), tona magika, żeby złom się trzymał, płatek kosmetyczny, plastikowy koralik, marker... czyli to, co pod ręką było...
i się zastanawiam, czy nie zrobić z tego art-journalowej okładki czegoś większego... przydatnego w takie dni jak dzisiejsze popołudnie... potem to wszystko razem bindolnąć i o... tak po prostu...
dobrze, że chociaż spacerek z młodym w południe udał się i pogoda jeszcze dopisywała (po powrocie się zepsuła i szaro-buro się zrobiło :/)
pozdrawiam i buziakuję:*
ale Ci to super wyszło! Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńfaktycznie Cię poniosło, małe szaleństwo i jak ulał na okladkę art jurnala! :)
OdpowiedzUsuńNieźle :) Super efekt!
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo mi się podoba:))
OdpowiedzUsuńHehe boska:D Ty to masz pomysły Kobito:D
OdpowiedzUsuńsuper Ci wyszło ;)
OdpowiedzUsuńBoskie!!! Czadowe!!! Pełen zachwyt!!!
OdpowiedzUsuńNaprawiłam już funkcję komentarzy u siebie :-)
:*
haha... :D uwielbiam takie handmadowe bajzle - genialnie Ci to wyszło :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na blogu.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło i ciepło na serduchu*
Świetnie!!!! bardzo ładne!
OdpowiedzUsuń